Dr inż. Agata Blicharz-Kania
Dr inż. Agnieszka Starek

Czym jest GMO?

Czym jest GMO? To organizm genetycznie modyfikowany, czyli taki, w którym sztucznie wstawiono obce geny do materiału genetycznego. Transfer genów odbywa się na dwa sposoby. Pierwszy polega na wprowadzaniu niewielkiego fragmentu genu za pomocą tzw. wektora (czyli mikroorganizmu przenoszącego DNA do organizmu, który będzie modyfikowany). Druga metoda polega natomiast na „wstrzeleniu” fragmentu DNA bezpośrednio do komórki organizmu modyfikowanego. Po co właściwie stosuje się takie zabiegi? Mają one na celu nadanie pewnej cechy roślinie. Może to być, chociażby nabycie odporności na choroby grzybowe, działanie szkodników czy herbicydów. Dla przykładu kukurydzę modyfikuje się genetycznie, aby zawierała w swoim składzie białko, które niszczy układ pokarmowy szkodnika kukurydzianego – larwy omacnicy prosowianki.

Modyfikacje genetyczne organizmów

Modyfikacje genetyczne organizmów są nadal kontrowersyjnym tematem. Coraz częściej dąży się do wyeliminowania GMO z produkcji roślinnej i zwierzęcej. W przypadku tej drugiej wiąże się to z niestosowaniem paszy modyfikowanej. Od ponad dziesięciu lat w Polsce mówi się wręcz o wprowadzeniu zakazu karmienia zwierząt takimi paszami. Na dzień 1 stycznia 2019 roku planowane było wejście w życie zakazu wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego. Jednak w styczniu br. wprowadzono nowelizację ustawy o paszach, dzięki której uległ zmianie termin wejścia w życie tego zakazu. Termin ten przesunięto o 2 lata – na dzień 1 stycznia 2021 roku. Należy jednak pamiętać, że nie jest to całkowite uchylenie zakazu, a jedynie jego odroczenie. Jak twierdzą politycy, zmiana ma na celu umożliwienie dalszego zachowania konkurencyjnej pozycji przez krajowych producentów żywności na rynku polskim, a także na rynkach zagranicznych. Rzeczywiście realizacja przepisu mówiącego o zakazie wprowadzania do obrotu na terenie RP pasz pochodzących z roślin genetycznie modyfikowanych wymaga przygotowań, które pozwolą na znalezienie zastępczych składników wysokobiałkowych. Stąd też, w nowej ustawie możemy znaleźć także informację, o tym, że ministerstwo rolnictwa opracuje oraz zamieści na stronie internetowej resortu plan mający na celu wykorzystanie krajowych źródeł białka i zminimalizowanie deficytu białka paszowego w żywieniu zwierząt (w zakresie pozyskiwania krajowego białka paszowego). Plan ten ma zawierać m.in. wskazanie:
  • alternatywnych źródeł białka paszowego bez białka genetycznie zmodyfikowanego;
  • szans na zwiększenie udziału krajowych źródeł białka w paszach;
  • kroków, jakie powinny być podjęte w ramach ograniczania importu pasz genetycznie zmodyfikowanych.
Dotychczas produkowany w Polsce asortyment pasz wysokobiałkowych był niewielki. Warunki klimatyczne nie pozwalały na produkcję nasion soi. Alternatywą mogłyby być mączki mięsno-kostne. Jednak nie są one dopuszczone do stosowania w żywieniu zwierząt gospodarskich. Niedosyt pasz wysokobiałkowych bez GMO stanowi duży problem. Dzięki postępowi genetycznemu zwiększył się potencjał produkcyjny zwierząt. Co jednak za tym idzie, są one znacznie bardziej wymagające pod względem żywieniowym. Należy dokładnie pokryć zapotrzebowanie zwierząt na składniki pokarmowe. Tylko zastosowanie paszy o odpowiedniej ilości i jakości witamin, składników mineralnych, a przede wszystkim białka pozwoli na pełne wykorzystanie możliwości produkcyjnych zwierząt gospodarskich. Wykorzystanie paszy wysokobiałkowej jest szczególnie ważne w produkcji drobiarskiej (zarówno mięsa drobiowego, jak i jaj), trzody chlewnej oraz bydła mlecznego. Co więcej, w ostatnich latach stale obserwuje się wzrost produkcji zwierzęcej, a co za tym idzie wzrost zapotrzebowania na wysokiej jakości pasze. Niemal cała produkcja brojlerów i znaczna część produkcji jaj jest prowadzona przy wykorzystaniu pasz przemysłowych. Znacząco zwiększyło się zużycie surowców wysokobiałkowych, w tym głównie śruty sojowej – spośród pasz białkowych dostępnych na rynku tylko ona zapewnia odpowiednią zawartość białka, głównie pod względem zbilansowania zawartości aminokwasów.

Bydło

Podobną sytuację obserwuje się w przypadku bydła (zwłaszcza mlecznego). Znacznie zwiększyła się skala jego produkcji (na pewno nie bez znaczenia pozostaje fakt zniesienia kwoty mlecznej w 2015 roku). Wzrost ten, a także dbałość o odpowiednią jakość mieszanek paszowych spowodowały, że istotnie wzrosło wykorzystanie surowców wysokobiałkowych. Ponadto bez zastosowania większej ilości takich surowców, w tym śruty sojowej, producenci nie uzyskiwaliby tak wysokiej wydajności krów mlecznych.

Wieprzowina

W produkcji żywca wieprzowego również zmieniają się technologie żywienia. Odchodzi się od karmienia zwierząt tradycyjnymi paszami, takimi jak ziarna zbóż, śruty zbożowe i ziemniaki. Na coraz większą skalę stosuje się przemysłowe pełnoporcjowe mieszanki paszowe bądź takie, które są wytwarzane na miejscu z wykorzystaniem oprócz własnych surowców paszowych dodatku nabytych koncentratów wysokobiałkowych. W konsekwencji, wzrasta również zapotrzebowanie na surowce paszowe o wysokiej zawartości białka. Co ważne, w mieszankach pełnoporcjowych przeznaczonych dla trzody chlewnej zwiększyło się wykorzystanie pasz rzepakowych. Jednak w mieszankach uzupełniających, gdzie wymagana jest wyższa koncentracja białka, zużywa się więcej śruty sojowej. Jak zatem pogodzić dostosowanie się do planowanego zakazu z właściwym karmieniem zwierząt? A przede wszystkim, czy jest to rzeczywiście konieczne?

GMO w krajach UE

Obecnie, w krajach europejskich, trudno jest produkować mięso bez stosowania pasz modyfikowanych genetycznie. Rośliny GM odgrywają bardzo dużą rolę w żywieniu zwierząt. Dotyczy to zwłaszcza poekstrakcyjnej śruty sojowej. W roku 2014 uprawa soi genetycznie modyfikowanej stanowiła 82% całkowitej powierzchni upraw na świecie. W handlu międzynarodowym śruta otrzymywana z roślin GMO to około 93-95%. W Polsce spośród wszystkich surowców wysokobiałkowych najwięcej produkuje się śruty rzepakowej. W sytuacji dużego deficytu białka większą rolę powinny odgrywać rośliny strączkowe. Dodatkowo są one bardzo dobrym przedplonem, wzbogacają glebę w azot, poprawiają jej właściwości fizyczne i biologiczne. Łubin zawiera około 43% białka ogólnego. Problemem może być jednak niezbilansowanie białka w zakresie lizyny. Fakt ten sprawia, że byłby to nadal surowiec odbiegający jakościowo od śruty sojowej. Niemniej jednak w ostatnich latach wprowadzono dodatkowe płatności obszarowe do produkcji roślin strączkowych pastewnych. Rzeczywiście skutkowało to wzrostem ich upraw, nadal jednak w bilansie paszowym stanowią one znikomą część. Postęp inżynieryjny w hodowli roślin pozwolił w ostatnich latach na uzyskanie niemodyfikowanych genetycznie, a jednocześnie tańszych od importowanych, odmian soi. Bardzo ważny jest fakt, że odmiany te z powodzeniem mogą być uprawiane również w polskich warunkach klimatycznych. Przeprowadzono badania w Głubczycach i Łączyniu, które wykazały potencjalne możliwości uprawy soi w naszym klimacie (2,5-3 ton nasion z ha). Dla zaspokojenia zapotrzebowania na wysokobiałkowe surowce paszowe, w Polsce należałoby przeznaczyć około 1 miliona hektarów pod uprawę soi. Optymizmem napawa również fakt, że możliwość produkcji odmian konwencjonalnych, niemodyfikowanych genetycznie roślin wzbudziła duże zainteresowanie wśród polskich rolników. Zatem są możliwości wykorzystania na większą skalę krajowych roślin strączkowych w żywieniu zwierząt. Ważne jest jednak, aby utrzymać wzrostową tendencję ich upraw, zapewniając dostępność dla producentów. Niestety nie można liczyć na radykalne zmiany w kwestii udziału roślin strączkowych w zasobach pasz wysokobiałkowych. Na razie należałoby po prostu skupić się na ograniczeniu dynamiki importu poekstrakcyjnej śruty sojowej. Natomiast możliwość jej pełnego zastąpienia innymi surowcami paszowymi jest bardzo ograniczona. Wydaje się więc, że decyzja o odłożeniu wprowadzenia zakazu wytwarzania, wprowadzania do obrotu oraz stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych była jak najbardziej słuszna.

Czy spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego z produkcji wykorzystującej paszę GMO jest niebezpieczne?

Należałoby jeszcze wyjaśnić, czy spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego z produkcji wykorzystującej paszę GMO jest niebezpieczne. Czy zmienione geny roślin mogą się przenosić na zwierzę nimi karmione? Odpowiedź brzmi „Nie”. DNA jest trawione w układzie pokarmowym, a ewentualnie niestrawione fragmenty są wchłaniane w bardzo malej ilości. Zmodyfikowane białka nie ulegają transmisji w postaci aktywnej do mięśni, mleka i jaj zwierząt. Nie ma więc podstaw, aby sądzić, że modyfikowany genom rośliny przeniesie się na zwierzęta, a dalej będzie spożywany przez człowieka. Co więcej, uprawa roślin GMO miała na celu zmniejszenie ilości stosowanych pestycydów. Wprowadzano bowiem geny chroniące, które miały niejako zastąpić stosowanie środków chemicznych. Z drugiej strony, w krajach, w których uprawiane są rośliny GM, nie zaobserwowano istotnego spadku zużycia pestycydów. Zatem pierwotne założenie nie zostało w pełni potwierdzone. Kontrowersje związane z organizmami modyfikowanymi genetycznie i naciski ze strony władz spowodowały, że rynek mleczarski zaczyna wymuszać na hodowcach stosowanie w żywieniu bydła pasz produkowanych z roślin konwencjonalnych. A w niektórych krajach, jak np. Szwecja, krowy są karmione wyłącznie paszami wolnymi od GMO. Jednak wydaje się, że jest to przede wszystkim ruch marketingowy. Produkty otrzymane z surowców pochodzenia zwierzęcego, pozyskanych z hodowli niestosujących pasz genetycznie modyfikowanych, są zawsze opatrzone wyraźnym napisem „Produkt wolny od GMO”, „Bez GMO” itd. Prawdopodobnie niewielu klientów zastanawia się, czy taki produkt mógłby być gorszy jakościowo, gdyby jego składniki rzeczywiście pochodziły od zwierząt karmionych paszami modyfikowanymi. Dla przeciętnego nabywcy termin GMO po prostu źle się kojarzy. Przywołuje na myśl sceny rodem z filmów Science Fiction. Zatem zapewnienie, że kupowany przez klienta produkt jest tradycyjny i „nie zawiera GMO” wpływa bardzo korzystnie na wizerunek firmy, a tym samym na wzrost sprzedaży jej wyrobów. Podsumowując, można stwierdzić, że stosowanie pasz w pełni wolnych od GMO będzie bardzo trudne do zrealizowania. Poekstrakcyjna śruta sojowa, która stanowi obecnie podstawowy komponent wysokobiałkowy mieszanek paszowych dla trzody chlewnej i drobiu, pochodzi niemal w 100 procentach z roślin modyfikowanych genetycznie. Nie stosowanie tego surowca niewątpliwie wiązałoby się z pogorszeniem efektywności i opłacalności produkcji, a nawet mogłoby doprowadzić do upadku wielu ferm, a tym samym uzależnienia naszego kraju od importu żywności pochodzenia zwierzęcego. Jednak w Polsce trwają prace nad efektywnym wprowadzeniem do uprawy nowych odmian soi. Ponadto od 2011 roku w naszym kraju rozpoczęła promocję ukraińska firma AgroYoumis Pl, która dostarcza na polski rynek soję wolną od GMO. Przy współpracy z tą firmą, polscy rolnicy zasiali soję konwencjonalną i uzyskali dobre efekty plonowania. Wydaje się więc, że w przyszłości możliwe jest wprowadzenie do karmienia zwierząt gospodarskich wyłącznie pasz niemodyfikowanych genetycznie. Należy jednak pamiętać, że jest to proces długotrwały, wymaga odpowiedniego przygotowania, a przede wszystkim zapewnienia dostępności krajowych surowców wysokobiałkowych. Stąd też decyzja ministerstwa w sprawie odroczenia terminu wprowadzenia zakazu wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego była w pełni słuszna. Pozostaje tylko kwestia słuszności zakazu samego w sobie. Niewątpliwie spowoduje on wzrost cen produktów zawierających surowce pochodzenia zwierzęcego. Wpłynie na efektywność produkcji zwierzęcej, a tym samym jej opłacalność. Wciąż jednak nie potwierdzono znaczącego wpływu stosowania pasz opartych na roślinach modyfikowanych genetycznie na jakość otrzymanego produktu. W świetle aktualnej wiedzy modyfikacja genetyczna roślin uprawnych (soja, kukurydza) nie wpływa na zmiany składu chemicznego roślin i nie powoduje tym samym ich szkodliwości lub toksyczności dla zwierząt czy ludzi. Można zatem przypuszczać, że wymuszane zmiany w sposobie żywienia zwierząt w głównej mierze są działaniami zapobiegawczymi. Być może należałoby wykorzystać najbliższe dwa lata na dogłębną analizę wpływu stosowania pasz GMO na jakość surowców pochodzenia zwierzęcego. Literatura dostępna u Autorek